czwartek, 24 listopada 2011

A może tak ... działaj mniej?

Działaj mniej...

Autorem artykułu jest Sebastian Schabowski



Paradoksalnie, by osiągnąć sukces powinniśmy działać MNIEJ. Czego natomiast powinniśmy robić WIĘCEJ? Znajdź odpowiedź w tym artykule...
"Zamknij te głupie książki i weź się do roboty."

"Tylko się uzależniasz od tych motywacyjnych bzdur, czas leci, a Ty nic nie robisz."

"Mniej czytania, więcej działania."

...tak właśnie mówią ludzie, którzy nie rozumieją czegoś bardzo bardzo ważnego, o czym chcę Ci dziś powiedzieć.

Pewien pracownik ochrony pracuje na dwa etaty i nie zarabia nawet średniej krajowej. Czy aby zarabiać więcej powinien więcej pracować? 40 godzin na dobę?

Czy może kluczem do dużych zarobków jest nie tyle ilość godzin pracy, co wartość każdej z tych godzin? Jak to się dzieje, że niektórzy zarabiają 1000 zł za godzinę pracy?

Pozwól, że zdradzę Ci sekret:

***
Nie w działaniu tkwi klucz do sukcesu. Tkwi on we wchodzeniu na wyższy poziom świadomości i umiejętności.
***

^przeczytaj ponownie^

Będąc na niższym poziomie możesz zwiększać np. swoje godziny pracy (powyżej 24 na dobę i tak nie wyjdziesz...), ale to nie rozwiązuje problemu.

Wystarczy jednak, że wejdziesz na wyższy poziom, a ten sam czas da Ci wielokrotnie większe korzyści.

I nie mówię tu tylko o pieniądzach, ale też o satysfakcji i pozytywnym wpływie na Twoje otoczenie.

Działaj mniej.

Ucz się więcej.

Dzięki temu będziesz działać mądrzej.

Wcale nie trzeba wiele pracy, by tworzyć wspaniałe rzeczy, jeśli masz odpowiedni poziom wiedzy i kompetencji, umiejętności delegowania zadań itd.

Jak to jest, że niektórzy mają problemy z zarządzaniem samymi sobą, a inni w ciągu tych samych 24 godzin, które każdy z nas ma w ciągu doby są w stanie prowadzić kilka firm zatrudniających w sumie np. 30 tys. pracowników?

Ci ludzie są na zupełnie innym poziomie kompetencji, rozumienia rzeczywistości i mają bardzo globalne spojrzenie na sprawę.

Podobnie, na tym samym ekranie Twojego komputera zmieści się mapa Twojej najbliższej okolicy, ale i taka przedstawiająca wszystkie kontynenty. Kwestia przybliżenia. Naucz się kontrolować to zbliżenie (zoom) poprzez zdobywanie kompetencji i poznawanie nowych idei.

"What you don't know will hurt you."

czyli:

"To, czego nie wiesz, wyrządzi Ci krzywdę."

Szczególnie, jak będziesz przy okazji intensywnie działać.

Co gorsza, większość prawidłowych metod i przekonań na różne specjalistyczne tematy jest dokładnie odwrotna niż to, co intuicyjnie wydawałoby się słuszne.

Zaczynasz czytać książkę na jakiś nowy temat, przedstawia ona listę poglądów, które są Twoimi aktualnymi poglądami na to zagadnienie, patrzysz na tytuł tej listy, a tam napis:

"Największe mity na temat X:"

Dokładnie.

Tak więc ostrz swój topór częściej przez studiowanie wszystkiego, co dla Ciebie ważne - będziesz przez to lepiej działać i zamiast wyważać otwarte drzwi i popełniać niepotrzebne błędy - pójdziesz jak strzała, prosto do celu.
---

Sebastian Schabowski - twórca internetowego kursu osiągania niezależności finansowej, darmowego biuletynu sukcesu i wielu innych projektów...


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 8 listopada 2011

Dlaczego bogaci nienawidzą robić zakupów w Lidlu?

Dlaczego bogaci nienawidzą robić zakupów w Lidlu?

Autorem artykułu jest Wojciech Diechtiar



Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego spotkać naprawdę bogatego człowieka w hipermarkecie graniczy z cudem? Albo dlaczego bogaci ludzie kupują apartamenty na prywatnych osiedlach ogrodzonych płotem i patrolowanych przez ochroniarzy?

Bogaci ludzie znają "sekret". Bogaci ludzie wiedzą, że myśli tworzą rzeczywistość, ale też rozumieją lustrzaną naturę umysłu i zdają sobie sprawę, że myśli są zaraźliwe. Myśli i idee są jak wirusy.

 

Żyjemy w świecie myśli, który jest częścią wszechświata myśli.

Wallace D. Wattles, Naukowa metoda wzbogacania się, s. 25

 

Bogaci ludzie nie chodzą do miejsc, w których na każdym kroku spotykają się z przejawami myślenia biednego człowieka. Hipermarkety promują ciułanie, promują najtańsze produkty. Hipermarkety rozprzestrzeniają ideę ubóstwa na każdym kroku. Kierują myślenie na tory oszczędzania, zamiast promować myślenie typu: jak stworzyć więcej bogactwa?

Bogaci ludzie wiedzą, że umieszczanie siebie w otoczeniu przesyconym ideą ubóstwa prowadzi do tego, że owa idea znajduje sobie miejsce w ich umysłach. A to, o czym myślisz, staje się rzeczywistością.

Będąc w otoczeniu pełnym biedy opóźniasz swój postęp na drodze do bogactwa. Z drugiej strony, bogaci ludzie utrzymują żywe kontakty z innymi bogatymi ludźmi. Spotykają się w klubach dla bogaczy. Tworzą zrzeszenia i kluby biznesowe. Umieszczają się w takim otoczeniu, które na każdym kroku przypomina im o bogactwie i obfitości.

To prowadzi do dalszego wzmocnienia siły oddziaływania na Bezkształt i zwiększenia mocy tworzenia bogactwa. Jest również wyrazem naturalnej tendencji do oszczędzania energii. Jak pisze Wattles (s. 29):

 

"Każdy ma naturalną i wrodzoną moc myślenia o tym, o czym chce myśleć, jednak myślenie takie wymaga dużo więcej wysiłku niż myślenie sugerujące się pozorami. Myśleć zgodnie z pozorami jest łatwo; myślenie o prawdzie niezależnie od pozorów jest wyczerpujące i wymaga wydatku większej ilości energii niż każda inna praca (...).

Każda widoczna forma w rzeczywistym świecie wytwarza w umyśle obserwatora odpowiadającą jej formę myślową; zjawisko to można powstrzymać wyłącznie utrzymując myśl o prawdzie(...).

Obserwowanie pozorów biedy wytworzy odpowiadające formy w twoim umyśle, chyba że będziesz pielęgnował myśl, że prawdą jest brak biedy; istnieje tylko obfitość."

 

Prawdą jest, że istnieje wyłącznie Myśląca Substancja. Wszystko, co możesz zaobserwować, zostało stworzone w celu rozwijania życia i jest manifestacją Bezkształtu. Nasza ocena tego, czy dany człowiek jest "biedny" czy nie, zależy tylko i wyłącznie od nas. Wzbogacający się człowiek - czyli osoba wcielająca w życie program wzbogacania się zaproponowany przez Wattlesa w Naukowej metodzie wzbogacania się - wybiera widzenie w przejawach biedy Myślącej Substancji zmierzającej ku pełni życia.

Widzieć w przejawach biedy Bezkształt zmierzający ku pełni życia to jedno co można i co trzeba robić na drodze do bogactwa.

Drugą rzeczą jaką możesz zrobić jest - w miarę możliwości - fizyczne odseparowanie się od idei biedy, ubóstwa i braku. Pamiętaj o lustrzanej naturze umysłu, tworzącego myślowe formy odzwierciedlające rzeczywistość.

Przeanalizuj swoje otoczenie i swój przeciętny rozkład dnia. Przez jaki czas eksponujesz swój umysł na idee nieszczęścia, biedy i przemocy propagowane przez agencje informacyjne w telewizji, radio i internecie? Jak dużo czasu przebywasz i jak często wdajesz się w dyskusje z ludźmi negatywnie nastawionymi do życia? Ludźmi opanowanymi przez idee nieszczęścia, niedostatku i przemocy? Jak często pozwalasz swojemu umysłowi na wielokrotne analizowanie scenariuszy przyszłych wydarzeń prowadzących do porażki, klęski, nieszczęścia, tragedii?

Dobrą informacją w tym wszystkim jest to, że możesz to zmienić i bardzo mocno przyspieszyć na drodze do bogactwa. Jeżeli to możliwe - nie oglądaj telewizji. Zrób sobie post - 30 dni bez telewizora. Zaobserwuj jaki to będzie miało na ciebie wpływ. Po 30 dniach zdecyduj co chcesz dalej z tym zrobić. Nie słuchaj wiadomości w radio, nie wchodź na strony informacyjne w internecie. Daj sobie 30 dni na ten eksperyment. Ogranicz kontakty z ludźmi, którzy wywierają na ciebie deprymujący wpływ.

Nie rozmawiaj z nikim o swoich planach, marzeniach, ambicjach i celach - chyba że z osobą, która cię wesprze. Nie możesz sobie pozwolić, aby jedna cyniczna uwaga zdusiła iskrę rozpalającego się dopiero płomienia.

Kontroluj swoje myśli. Gdy przyłapiesz swój umysł na podsuwaniu ci czarnych scenariuszy, natychmiast z mocą powiedz - skreślam! skreślam! I wyobraź sobie jak zamrażasz daną scenę i przekreślasz w krzyż czerwonym flamastrem. Następnie wyobraź sobie scenariusz wydarzeń w taki sposób w jaki chcesz aby się zrealizował.

Wracając jeszcze do zakupów... Jak myślisz, czy bogaci zbierają punkty w marketach albo na stacjach benzynowych, ciułając grosz do grosza? Proponuję ci zapomnieć o kartach na punkty i programach lojalnościowych, tym samym eliminując jeden z nośników idei biedy i braku.

Inną techniką pozwalającą na wspieranie idei bogactwa i obfitości jest zostawianie napiwków w postaci reszty w drobnych, jaką dostajesz od sprzedawcy.

Jeżeli nie możesz sobie pozwolić na zostawianie wszystkich drobniaków, to zostawiaj chociażby grosze, albo zaokrąglaj do dwóch czy pięciu złotych. Twój wybór. Każde pozostawione w ten sposób drobniaki pozwalają wspierać twoje wewnętrzne przekonanie o nieskończonej obfitości, jakiej masz zaszczyt doświadczać.

Pamiętaj, Wszechświat odpowiada na twoje myśli. Wybieraj te dobre.

---

O Autorze
Wojciech Diechtiar - pasjonat i trener rozwoju osobistego i duchowego, bloger, przedsiębiorca. Uwielbia pomagać innym pokonywać bariery na drodze do życia pełnego dostatku i szczęścia, szkoli przedsiębiorców z branży marketingu sieciowego. Autor blogów "Sekret Życia w Obfitości" oraz "Magnetyczny Marketing", autor publikacji z dziedziny rozwoju osobistego, marketingu i biznesu.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 31 października 2011

Tak, tak. Co musiało by się zdarzyć by nie dostać zapalenie gruczołów wymówkowych - czytając to?..

Zapalenie gruczołów wymówkowych – choroba zabójcza dla sukcesu.

Autorem artykułu jest Eryk Grzeszkowiak



Jak często zasłaniasz się wymówkami, by uniknąć wyznaczania sobie celów i
i pełnego angażowania się w rzeczy, których pragniesz?

Każdy człowiek ma jakieś marzenia i cele, które chciałby w życiu osiągnąć jednak
tylko niewielu decyduje się na podjęcie potrzebnych działań by coś w swoim życiu zmienić.

Dlaczego tak się dzieje?

Powodem są pewnego rodzaju blokady psychiczne lub wymówki, których ludzie używają by stać w miejscu i jednocześnie się usprawiedliwiać.

Najczęstsze wymówki jakich ludzie używają to stwierdzenia takie jak: „nie mam pieniędzy", „nie mam wykształcenia", „jestem za młody lub za stary", mam trudną sytuację finansową", „jest bezrobocie", „uczciwie się nie da niczego osiągnąć" itd.

Każdy z nas ma za sobą pewien bagaż doświadczeń, które nas w jakimś stopniu uwarunkowały psychicznie tak jak można uwarunkować słonia, który ma występować w cyrku.Kiedy jest jeszcze małym słoniątkiem przywiązuje się jedną z jego nóg mocnym łańcuchem. Słoniątko próbuje się zerwać ale bez skutku, aż z czasem przestaje walczyć przekonany, że łańcucha nie da się zerwać.

Kiedy jest już dorosłym słoniem wystarczy przywiązać słonia sznurkiem ponieważ nie będzie próbował go zerwać gdyż został uwarunkowany i żyje w przekonaniu, że i tak nic nie wskóra.

Większość ludzi żyje w błędnym przekonaniu, że czegoś nie da się osiągnąć ponieważ przez większość swojego życia słuchali samoograniczających stwierdzeń, które stały się dla nich wymówkami i utwierdziły w przekonaniu, że aby w życiu coś osiągnąć trzeba wygrać w totolotka.

Tym czasem wokół nie brakuje ludzi, którzy chociaż byli w trudnej sytuacji czasami wydawałoby się bez wyjścia relizują swoje marzenia i osiągają wyznaszone cele.

to osoby, które nie zasłaniają się wymówkami, ale biorą pełną odpowiadzialność za swoje życie i na przekór przeciwnościom idą do przodu.
Ludzie ci przyjmują zarówno korzyści, jak i winę za wszystko, co im się przydaża. Nie zasłaniają się pechem, brakiem wykształcenia, brakiem pieniędzy itd.

A jakie są Twoje samoograniczające wymówki, by nie robić rzeczy, o których wiesz, że należy robić aby osiągać wyznaczone cele?

Przyjęcie pełnej ospowiedzialności za wszystko co się w Twoim życiu przydaża to podstawa sukcesu.

---

Autorem artykułu jest Eryk Grzeszkowiak
Pokaż, na co Cię stać!
Czysty Biznes


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 28 października 2011

Dlaczego jeszcze nie robisz tego co lubisz?

Autorem artykułu jest Gabriela Abratowicz



Przychodzisz rano do pracy, patrzysz na to co masz do zrobienia i odechciewa Ci się? Nie chce Ci się pracować, bo wszystko doprowadza Cię do szału, ciągle się stresujesz i zarabiasz wciąż za mało? To co robisz, nie sprawa Ci satysfakcji lub zwyczajnie nie chce Ci się pracować?

Są takie momenty, kiedy nie robisz nic, chciałbyś żeby tak było zawsze, chciałbyś najlepiej nic nie robić, odstresować się, wreszcie odpocząć. Przez chwilę czujesz się naprawdę dobrze...ale coś Ci podpowiada, nie możesz tak siedzieć, przecież musisz pracować, zarabiać pieniądze, osiągnać sukces...

wstajesz i z niechęcią wracasz do pracy, której nie lubisz, do zajęć które najchętniej porzuciłbyś gdybyś mógł, jednak nie porzucasz i wszystko zaczyna się od nowa.

Pracujesz całymi dniami po kilkanaście godzin i co z tego masz ?Pracę której nienawidzisz? Brak satysfakcji z tego co robisz? Brak czasu na odpoczynek?

Dlaczego wciąż do tego wracasz? Dlaczego nie porzucisz pracy, której nienawidzisz i nie zaczniesz robić czegoś, co sprawi, że będziesz się cieszył z tego,

że budzisz się w poniedziałek rano i zaczynasz nowy tydzień pracy?

Dlatego że musisz jakoś przetrwać? Bo trzeba zarabiać, żeby żyć?Bo ktoś Ci powiedział, że do pracy nie chodzi się dla przyjemności?

Pomyślałeś kiedyś, że rujnujesz sobie zdrowie i życie, ciągle się stresując, będąc ciągle niezadowolonym z pracy.? Nienawidząc tego co robisz, nienawidzisz też siebie i wszystkich dookoła. Czy poprawiasz sobie jakość życia, pracując w ten sposób?

Zarobisz pieniądze, ale zobacz jaką cenę za to płacisz.

Urodziłeś się po to żeby żyć, pracować i cieszyć się życiem, a nie ciągle się męczyć i stresować.

Jeszcze jedna ważna rzecz.

Chcesz zarabiać przyzwoite pieniądze, zrobić karierę osiągnąć sukces, prawda?

Nie osiągnesz tego, jeśli będziesz nienawidził swojej pracy,a co za tym idzie stresował się i złościł na wszystko i wszystkich dookoła.

To co powinieneś zrobić, to jak najszyciej uciekać z pracy, której nienawidzisz i znaleźć zajęcie, które sprawi, że będzie Ci się chciało pracować!

Żebyś w przyszłości mógł powtórzyć za Thomasem Edisonem:

„Nie przepracowałem ani jednego dnia w swoim życiu.
Wszystko co robiłem, to była przyjemność".

Ps: Wielu ludzi, codziennie zmaga się z tym problemem...jednak niewielu z nich decyduje się to zmienić.


Jedno wiem na pewno, WARTO zatrzymać się i zastanowić nad własnym życiem.
Pomyśleć, co sprawia, że wciąż jesteśmy niezadowoleni, zestresowani i smutni i...

...zostawić to wszystko za sobą, zacząć robić coś, co spowoduje, że poczujemy się wreszcie dobrze, że bedziemy z radością witać kolejny dzień.

 

---

Gabriela Abratowicz
www.8hours.info

Czego nie powiedzą Ci o pracy i karierze ludzie, którzy Cię otaczają?


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 24 października 2011

Czy na pewno chcesz wiedzieć? ....

Od czego zależy znalezienie dobrej pracy?

Autorem artykułu jest AMH_Coaching



Wykształcenie, wiedza, osobowość, doświadczenie? Które z tych czynników, najbardziej decydują o rozwoju kariery zawodowej? Co sprawia że wiele osób mimo braku wybitnego wykształcenia robi niezwykłą karierę?

Jak zdobyć dobrą pracę?

 Od czego zależy znaleźnie dobrej pracy lub w ogóle pracy?

  Prawdopodobnie wiele osób odpowiedziałoby że trzeba: „dać w łapę” prezesowi, załatwić przez znajomych lub mieć posła w rodzinie ewentualnie mieć długie, zgrabne nogi. Gdy ktoś odpowiada mi w ten sposób ja zwykle pytam:

 Zawsze?

 odpowiedź zwykle brzmi:    yyyyyyy…..

 pytanie: Czy każdy w  tym kraju otrzymał stanowisko w taki sposób?

odp. yyyyyy…  większooość .?.? (ni to pytanie ni odpowiedź)

 Ile to jest większość?

odp . nooo…. może  20 %

 Czy według Ciebie 10 milionów Polaków ma posła w rodzinie?

odp. no… nie

 pytanie: A znasz kogoś kto znalazł pracę samodzielnie?

Odp.     no…. Tak

Jak to zrobił?

Odp.  nooo…. nie wiem... ….z Tobą nie da się normalnie porozmawiać :-/

 I w tym momencie następuje oburzenie mojego rozmówcy. Najczęściej zmienia temat lub odchodzi. Ale za to odchodzi z nowym przekonaniem. Może nadal myśli swoje, bo jego EGO nie pozwala mu na przyznanie się do błędu. Natomiast jeśli nawet troszkę, jego umysł zaczął widzieć  sprawę inaczej, to będą z niego ludzie.

 By dojść do tego w jaki sposób ludzie robią karierę w pracy zawodowej wybrałem najłatwiejszą z możliwych dróg by to sprawdzić. Zwyczajnie ich zapytałem… jak oni to robią. Rozmawiałem ze znajomymi pytałem menedżerów z którymi pracowałem, pytałem każdego kto się nawinął.

Sumując doświadczenia tych wszystkich ludzi powstał wniosek, który ukazuje, do czego przywiązywali największą uwagę w drodze po sukces zawodowy? Co sprawia że ludzie znajdują wymarzoną pracę a ich kariera rozwija sie w szybkim tempie ?

1 Osobowość

2 Umiejętności interpersonalne/inteligencja emocjonalna

3 Doświadczenie

4 Zawieranie znajomości

5 Pracowitość/wytrwałość

6 Wiedza  + IQ

7 Dyplomy i wykształcenie

Zaskakujące jest to że większość tych osób umieściło wykształcenie i zdobyte na studiach dyplomy na ostatnim miejscu.  Połowa pytanych osób nie pracowała w zawodzie w którym zdobyła dyplom. Biorąc pod uwagę tą kolejność można rzec, że jest to kariera w stylu Nikosia  Dyzmy ale z drugiej strony jest w tym sens.  Czytaj dalej.

Kolejność jaką wybiera większość ludzi wygląda tak:

1. Dyplomy

2. Wiedza

3. Doświadczenie

4. Praca nad sobą

5. Doskonalenie relacji z ludźmi

6. Kontakty

7. Rozwój osobisty

4,5,6,7 można ująć w jedno i nazwać samorozwojem.

1. Wykształcenie Dyplomy

Na tym skupiamy się najbardziej. Dążymy do zdobycia wykształcenia… i bardzo dobrze. Z tym że, ta usilna walka o dyplom powoduje że zatracamy lub przestajemy rozwijać takie cechy jak: kreatywność, wytrwałość, zdolności interpersonalne etc.. Każde kreatywne posunięcie ucznia w szkole było traktowane przez profesorów jako odchył od normy.  (Oczywiście zdarzają sie wyjątki).

W jaki sposób student może wyrobić w sobie wytrwałość skoro jest traktowany według widzimisie profesora a zaliczenie zdobywa flaszką koniaku. Narasta w nim bunt do całego świata i rodzą się przekonania że wszystko należy zdobyć przez protekcję.

System edukacyjny został stworzony dla potrzeb epoki, która minęła około stu lat temu. Obecnie wykorzystuje się go by utworzyć bardziej sterowalne społeczeństwo, wychowując ludzi na zbłąkane owieczki i przysłaniając im cel oraz ich ludzką naturę.

Jeśli jesteś studentem zastanów się , po co i dla czego to robisz? I rób to dla siebie a nie dla tego że wypada mieć dyplom lub dla tego że rodzice Ci kazali. Studiuj i pracuj nad sobą tak abyś każdego dnia stawał się lepszą wersją siebie.

2. Wiedza

Najczęściej gdy człowiek kończy studia, budzi się z wielkim akademickim kacem i dowiaduje że wiedza którą zdobywał przez pięć lat do niczego mu się nie przydaje. Próbował znaleźć pracę w swoim zawodzie raz drugi i nic. Wysyła CV błyszczy dyplomem i nadal nic. W końcu decyduje się na wyjazd za granicę lub na pierwszą lepszą pracę w swoim kraju.

Nie oznacza to że wiedza nie jest potrzebna. Według osób z którymi rozmawiałem wiedza ma duże znaczenie ale przydaje się ona dopiero na końcu. Gdy już wykorzystasz swoje zasoby typu osobowość, wytrwałość i pracowitość wówczas do akcji wkracza Twoja wiedza.

Wysoki poziom IQ również nie znaczy wiele jeśli nie posiadasz tych pozostałych cech. Inteligencja staje się wówczas jak Mercedes klasy S bez kół. Co z tego że wspaniały skoro nigdzie nim nie pojedziesz. Więcej na ten temat można przeczytać w książce Daniela Goldmana „Inteligencja Emocjonalna”

3. Doświadczenie

Następnie staramy się zdobyć doświadczenie w tym co robimy. Doświadczenia bywają najczęściej przykre. Praca na niechcianym stanowisku, niezadowolenie z którego potem wynikają kłótnie z przełożonymi.  Stwierdzamy że szef to świnia, co jest myśleniem nie rzadko stereotypowym i wynikającym z naszej nieudolności.

Wówczas zaczynamy się zastanawiać; czy może z nami jest coś nie tak? Ależ skąd , my jesteśmy  OK, to świat jest zły. Gdybym miał znajomości lub dużo kasy to znalazłbym dobrą pracę,  …takie czasy.

Ci którzy mają większy dystans do siebie i potrafią stosować konstruktywną krytykę wobec swojej osoby zaczynają w takim momencie przywiązywać wagę do:

Rozwoju osobistego

Pracowitości

Samodoskonalenia /doświadczenia

Nawiązywania nowych znajomości.

Czyli te rzeczy które ludzie sukcesu wymienili na początku

---

Jak znaleźć wymarzoną pracę i rozwijać karierę?


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 22 października 2011

...ani mnie dotknie, ani pocałuje, ani przestraszy...

Autorem artykułu jest Wiesław falko Fałkowski



z cyklu: przysiadki na Centralnym
Pyta pan, dlaczego śpię z otwartymi oczami? Bo widzi pan, ja od zawsze bałam się ciemności. A jak zamknie się oczy to otacza nas wtedy ciemność, prawda?. Ze strachu zaczęłam kiedyś zasypiać z otwartymi oczami i tak zostało do teraz.

   Są różne ciemności.
    Chwilowa ociemniałość, to wtedy jak zamyka się oczy i jeszcze przez kilka sekund majaczą nam pod powiekami kształty widzianych w ostatnim spojrzeniu przedmiotów, kształtów. W takiej ciemności świat pozostaje jeszcze na kilka chwil kolorowy, DSC_0013-kopiaale już gdzieś tam z boku ukrywają się i czają nasze demony. Tak jak u kogoś, kto nagle oślepnie. Wyobrażenia o przedmiotach, kształtach, kolorach, twarzach, perspektywie pozostają gdzieś pod powiekami, a może w umyśle i pojawiają się w tej ociemniałej ciemności, chociaż już nigdy nie ma pewności, że są takie jak to, co nas otacza. Już nie pasują. Są wytworem wyobraźni i strzępami pamięci o otaczającym nas świecie.
     Dlatego kiedy myłam, jako dziewczynka twarz w łazience stojąc przed lustrem, tylko na ułamek sekundy zamykałam oczy. Wycierałam jak najszybciej twarz ręcznikiem i z ulgą spoglądałam w lustro. Widziałam swoją przerażoną buzię i próbowałam się uśmiechnąć, mając nadzieję, że uśmiech przegoni strach i świat będzie dalej kolorowy.

     Jest też ciemność nieprzenikniona.
     Były takie miejsca, gdzie, choć nie wiem jak szeroko otwierałam oczy, to nie widziałam końca własnego nosa. Wtedy demony miały ucztowanie. Karmiły się moim strachem. Straszna taka ciemność.
     Taka właśnie wypełniała mały pokoik w domu moich rodziców. Nie bałam się kłaść spać w tym pokoiku dopóki paliło się światło. Byłam spokojna i zadowolona z siebie, że kolejny dzień minął szczęśliwie. Ale kiedy mama gasiła mi światło, to płakałam, bo śmiertelnie bałam się zostać sama w ciemności.Gasło światło i wieś zaczynała zasypiać. Pojawiały się lęki. Biegły w moją stronę zewsząd. Czaiły się w ciemności i były tym straszniejsze, im szybciej milkły odgłosy dnia.
      A czy wie pan jak zasypia wieś?
      Najpierw idą spać kury. Przestają krzątać się po podwórku, przestają drapać pazurami ziemię wokół siebie i wydziobywać tłuste larwy owadów i nasiona roślin. Powoli wchodzą do kurnika, siadają na grzędzie, zamykają oczy i zasypiają. Kiedy zmierzch złapie je przedwcześnie przed kurnikiem stają się bezradne i ślepe. Głowę wtulają w tułów, podwijają skrzydła, siadają tam gdzie stały i jakby sparaliżowane tkwią beznadziejnie czekając światła.
     Potem przestają chrząkać świnie. Znajdują sobie kawałek suchego, czystego posłania w chlewku i zasypiają kładąc się na boku. Przez sen czasami jękną sobie, chrząkną albo kwikną, może na wspomnienie smakowitego ziemniaka znalezionego w korycie po wieczornym obrządku.
     Potem cichym pomrukiem i brzękiem łańcuchów obwieszczają swoją senność krowy.
     Zdawać by się mogło, że ostatnie milkną psy zmęczone ujadaniem na wszystko, co ośmieliło się znaleźć w zasięgu ich wzroku, słuchu i węchu i nie zostało rozpoznane jako swojskie, bezpieczne.Na koniec, kiedy już cała wieś śpi i zapadnie całkowita cisza usłyszeć jeszcze można szmer myszy biegnącej po drewnianej podłodze strychu.
     W tej nieprzeniknionej ciszy i ciemności zaczynał ogarniać mnie strach.Kiedy zostawałam już zupełnie sama to okrywałam się starannie kołdrą i starałam się zasnąć nie zamykając oczu. Strach mnie paraliżował. Kiedy zaczynałam wreszcie spać, a przynajmniej tak mi się wydawało, to „coś” mnie dotykało. Śmiertelnie przerażona nie mogłam się poruszyć. Dotknięte miejsce na mojej skórze, do rana wydawało mi się śliskie i wilgotne.Najgorzej było, kiedy musiałam iść w nocy do łazienki. Trzeba było wyjść spod kołdry, wystawić nogi, poszukać po omacku kapci, a przecież coś tam pod łóżkiem się czaiło! Zapalałam po drodze wszystkie możliwe do zapalenia światła, a kiedy wracałam już ich nie gasiłam. Paliły się do rana.
     A wie pan, że dopiero niedawno zrozumiałam, że lęk ciemności, to strach przed śmiercią, która postanowiła swoją nieuchronność przypominać mi wilgotnym dotykiem.Kiedy to zrozumiałam przestałam się bać.
    Bo śmierć, proszę pana, wszystko zło, co dla mnie miała, już mi zrobiła i już ani mnie dotknie, ani pocałuje, ani przestraszy.
    Teraz, kiedy zasypiam mając z przyzwyczajenia otwarte oczy, nawet w najbardziej nieprzeniknionej ciemności, nawet w najbardziej wyobcowanej samotności nie boję się nic a nic.
    I myślę: nie budźcie mnie.

---

Wiesław falko Fałkowski


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 21 października 2011

Nasze śpiewanie

Autorem artykułu jest Mira Ulowska



Dawno już zrozumiałam, że kochając swój dom i rodzinę, godząc się z obowiązkami, trzeba koniecznie pamiętać o sobie. Trzeba być tak odrobinę egoistą, aby Tobie i ludziom, wśród których żyjesz, było łatwiej, przyjemniej i aby w ostatecznym rozrachunku to, co robisz było zaliczone na wielki plus.

Od pewnego czasu grupa zaprzyjaźnionych ludzi spotyka się jeden raz w tygodniu, aby wspólnie śpiewać.
Są to osoby w różnym wieku, mające różne zawody .
Łączy je to, że wszystkie kochają śpiew.
Repertuar mają różny - od starych przebojów do ballad.
I śpiewają od serca, z głębi duszy.
Śpiew porywa ich, uwalnia od szarej często codzienności, daje ukojenie, odpręża i sprawia wiele radości.
Dźwięk gitar działa na ich dusze jak balsam, a możliwość włączenia się w tę muzykę, potęguje to działanie.
Nie wszyscy znają melodię, albo słowa śpiewanych piosenek, ale to im nie przeszkadza. Uczą się tego w trakcie spotkania.
Dziewczyny" rzeźbią" melodie, co daje niepowtarzalne efekty. Coraz częściej zdarza się, że niektóre osoby zaczynają tańczyć.
I jest to taniec spontaniczny, taniec, który jest wyrazem wolności i radości.
Kilka godzin spędzone wspólnie mija jak jedna chwila.
Płonący w kominku ogień grzeje i podkreśla magiczną atmosferę tych spotkań. Rozstając się, już czekają następnego spotkania.
Miło jest robić to, co się lubi.


Brzmi to nieźle, prawda? Jeśli masz jakąś pasję, to doskonale rozumiesz przedstawione powyżej uczucia osób spotykających się, aby śpiewać.
Śpiewanie jest tutaj zresztą tylko pretekstem, aby przedstawić stan duszy, jaki wyzwala się w nas w czasie uprawiania ulubionego hobby.
Ważne jest, bowiem w życiu to, aby nie zasklepiać się w tysiącu różnych prozaicznych czynności związanych z dniem codziennym. Są one oczywiście bardzo ważne i trzeba je wykonać, ale wśród miliona tych obowiązków, musisz znaleźć czas na chwilę relaksu, na odprężenie, na pozostanie przez moment w świecie, który daje ci możliwość bycia sobą, dla siebie i ze sobą.
Nic tak wspaniale nie regeneruje nadwątlonych przez szarości codziennego życia jak przebywanie wśród życzliwych ludzi dzielących z Tobą Twoje pasje i wspólne ich uprawianie. Może to być tysiące różnych zajęć. Może to być muzykowanie, śpiewanie, malowanie itd., itd…

Można pomyśleć, że namawiam Cię do tego, abyś zaczął lekceważyć swoją rodzinę i obowiązki, które są Twoim udziałem.
Nic bardziej mylnego. Przedstawiony na wstępie opis, jest opisem moich odczuć związanych z odbywającymi się spotkaniami, w których uczestniczę. I mogę Cię zapewnić, że moje obowiązki i rodzina absolutnie nie ucierpiały na tym. Oni zaakceptowali fakt, że jeden raz w tygodniu mam swój wieczór poświęcony temu, co kocham.
W ciągu pozostałych dni jestem bardziej pogodna, mniej nerwowa, mam lepszy nastrój. Moja psychika łatwiej znosi trudności dnia codziennego, a problemy rozwiązuję znacznie łatwiej.
Dawno już zrozumiałam, że kochając swój dom i rodzinę, godząc się z obowiązkami, trzeba koniecznie pamiętać o sobie. Trzeba być tak odrobinę egoistą, aby Tobie i ludziom, wśród których żyjesz, było łatwiej, przyjemniej i aby w ostatecznym rozrachunku to, co robisz było zaliczone na wielki plus.
Zapewniam, że warto się nad tym zastanowić.

---

Mira U.

WWW.Ulubiona


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 18 października 2011

Tego nie robi się kotu...

Autorem artykułu jest Aleksander Sowa



Zakładam dziś białą sukienkę i czuję jak boli. Byliśmy dwoje a teraz drapię drzwi w oczekiwaniu na coś... co nigdy nie nastąpi. Zostawiłeś mnie samą, choć wiesz przecież, że tego – nie robi się kotu...

W Twoich zielonych oczach wciąż błyszczy kolor Twojego jasnego jak słońce uśmiechu a mnie dopada echo Twych słów. W potoku pocałunków i w rzece ust.

Sierść na grzbiecie jeży mi się ze strachu przed jutrzejszym dniem. Znów bowiem siedzę dziś sama – tak potwornie sama – owinięta w mrok nocy i czuję przenikający mnie, kusząco słodki zapach Twojej aksamitnej skóry. Zapach, który paraliżował me zmysły, doprowadzał do szybszego bicia serca i zwilgotnienia mych dłoni. W pamięci mam wciąż gorące noce i zimne pożegnania. Czaszkę rozsadza mi Twoje, kocham, które teraz gryzie boleśniej niż najbardziej rozwścieczony pies.

Dziś, w przededniu pogrzebu naszej purpurowej miłości nie wiem nic. Nie rozumiem nic. Wiem tylko, że wpadłam w pułapkę zastawioną przez samą siebie i niczym egzotyczny motyl, trzepocąc bez sensu skrzydłami trawię własne ja. Szarpie się na gwieździstej pajęczynie konwenansów i przyzwyczajeń utkanej z mdłych obietnic i złudzeń... że będę umiała, potrafiła, trwała. Choć wiem przecież, że nie umiem, nie potrafię i nie wytrwam... choć Ciebie już nie ma.

Na wargach czuję jeszcze wilgotny ślad Twoich delikatnych ust, a w uszach brzmi echo Twych truskawkowo-piołunowych słów rzeźbiących we mnie jak woda w lodzie poczucie grzechu na tafli mej kosmatej duszy – nigdy nie będziesz szczęśliwa. W pamięci jeszcze słyszę trwożne bicie serca... które coraz wolniej i wolniej wybijało swój rytm. By wreszcie ostatni raz zagrać werblem requiem naszej miłości. Nie umiałam reanimować Twojego ja, które rozsypało się w popiół i diament. Popiołu ani diamentu nie widzę. Z naszej wielkiej miłości zostało nie wiem co... a ja nie wiem kim dzisiaj jestem.

Dziś jesteś lżejszy od fotografii z której wycinam Cię żelaznymi łzami. W głowie niczym nieustępliwie złośliwy nowotwór, Twoje błyszczące ja jak bańka mydła gryzie żółtymi kłami mnie w oczy. Bezkolorowe, bezkształtne i niejasne coś, któremu bezskutecznie próbuje znaleźć miejsce w haftowanej wisielcami białych róż prozie mego życia. Coś, najbliższe mi, coś co w każdym z nas tkwi, coś co odeszło – co waży mniej niż gram i coś czego tak potwornie jest mi z każdym dniem coraz bardziej brak. Coś co odchodząc zabrałeś mi, nie biorąc mnie ze sobą w rudy krajobraz Twego piekła.

A przecież wiesz, że tego – nie robi się kotu. Bo co ma począć teraz kot, kiedy został w pustym mieszkaniu sam? I czeka na coś co nigdy się nie wydarzy, na kogoś, kto nigdy nie zastuka w drzwi. I kot nie wie, że nie powinien mieć już nadziei. Już coś się tu nie zaczyna przecież jak zwykle i jak zwykle się coś tu nie kończy. Ktoś tutaj był i był, a teraz nagle zniknął i już go nie ma. I co ma począć teraz kot?

Dziś już nie ma nas. Dwa razy mi trudniej prosto stać. Bo zawsze trudniej na gruzach jest trwać. Po Twojej śmierci każdy mój dzień wrasta w noc. Teraz jestem sama, choć dalej jestem z kimś. Spaliłam Cię na stosie własnych marzeń i pragnień a dziś głupio pragnę by było inaczej. Codziennie smarowałam Tobą chleb, teraz jestem bezustannie głodna. Głodna Twojej miłości. Próbuję wciąż uciec przez deszcz i mgłę czasu lecz dopada mnie to, tak strasznie głupie zło. Wiem, że nikt z nas nie jest bez winy. Kiedy noc oplata nasze twarze bluszczem ociekającej czerwienią zdrady a ciało gnije jak własnej duszy wnętrze zdradzonej przed samą sobą... już rozumiem... Umrzeć, tego nie robi się kotu!

Jakże mam zatem widzieć nieskazitelną biel mojej sukienki, która w lustrze wciąż jest jeszcze czerwieńsza?

---

Aleksander Sowa

www.wydawca.net 


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 17 października 2011

A jak temu królikowi na imię?

Różne informacje docierają, i jedna dotarła:
przyjedzie ktoś, (po przejechaniu kilku tysięcy kilometrów) do niedalekiego miasta - będzie w czwartek.

- ... ale ja jestem zajęty - tyle pracy, tyle rzeczy do nadrobienia ...

- w czwartek.

- ... no, ale nie chcę składać obietnicy, że się spotkamy ...

- w czwartek.

- ... skoro tak, to by się spotkać, potrzebna jest zgoda drugiej strony. Jeśli mam się z Tobą spotkać, to musisz wyrazić na to zgodę. Gdy ją wyrazisz ... no to i tak się spotkamy.

Może to nie było proste tłumaczenie, jednak odetchnąłem. Nie musiałem składać obietnicy i zająłem się innymi rzeczami.

Poniedziałek
- praca. Do czwartku daleko.

Wtorek
- skoro mamy się spotkać - to się spotkamy, ale to nie znaczy, że coś w tym względzie będę robił...


Środa
- skoro nic nie muszę robić w sprawie spotkania - to zajmuję się pracą.


Czwartek ok. 13 (około 2,5 godziny do spotkania, jeśli do niego dojdzie) :
- na dziś zostało mi jeszcze odebranie części i zawiezienie jednej faktury do godziny 15, póki ktoś może ją odebrać.
Dzwonię do przyjaciela w sprawie części, gdzie jest. Coś remontuję, w miejscu w którym jeszcze nie byłem, części ma przy sobie. Korki, remonty dróg, etc. Docieram tam, dzwoniąc i upewniając się co do adresu i budynku. W końcu trafiłem tam, uff.
Dzień jak co dzień, ... no prawie.



Na podwórzu budynku, gdzie miałem dotrzeć po części spotykam innego znajomego, który mówi, że właśnie Ta osoba przyjechała. Jest teraz, jest kilka metrów obok.

Rozum: Ale jak to! jak to możliwe, żeby w kilkuset tysięcznym mieście spotkać się w tym samym czasie! Przecież nie wiedziałem nawet gdzie przyjechać i kiedy! Jak to?!!!

Nie wiem jak to się stało. Nie wiem. Zadziałało również fizycznie - miałem zaburzenia mowy przez kilkanaście minut. Dziękuję, za to co się stało i za rzeczy następne.

Rozum, ty już nie tłumacz tego co poza twoim pojmowaniem.

Rozum, ty podążaj już tylko za tym białym królikiem...

... a swoją drogą, - jak temu królikowi na imię?

niedziela, 16 października 2011

tele... co?

Po Co Ci Telewizor?

Autorem artykułu jest x x



Większość ludzi na świecie spędza lwią część swojego wolnego czasu przed telewizorem wierząc, że mają „okno na świat”. Tak naprawdę to nie jest okno na świat, raczej „wizjer” na świat – taka mała dziurka przez którą nie dość że nic nie widać, to jeszcze widzi się zakrzywiany obraz. W tym artykule wyjaśnię Ci dlaczego ja nie oglądam telewizji i dlaczego Ty powinieneś zastanowić się, jak bardzo to pudło jest bezużyteczne, a co więcej jak bardzo negatywnie wpływa na Twoje osiągnięcia i pojęcie rzeczywistej prawdy.
Po Co Ci Telewizor?

Ten artykuł jest również dostępny w wersji wideo na mojej stronie - www.DrugaDroga.com

Większość ludzi na świecie spędza lwią część swojego wolnego czasu przed telewizorem wierząc, że mają „okno na świat”. Tak naprawdę to nie jest okno na świat, raczej „wizjer” na świat – taka mała dziurka przez którą nie dość że nic nie widać, to jeszcze widzi się zakrzywiany obraz. W tym artykule wyjaśnię Ci dlaczego ja nie oglądam telewizji i dlaczego Ty powinieneś zastanowić się, jak bardzo to pudło jest bezużyteczne, a co więcej jak bardzo negatywnie wpływa na Twoje osiągnięcia i pojęcie rzeczywistej prawdy.



Ograniczony dostęp do informacji
Po pierwsze oglądając telewizję dostajemy tylko te informacje które ONI CHCĄ NAM DAĆ. Jeżeli coś chcą zataić to to zrobią i będziesz znał „niepełną prawdę” wierząc że wiesz wszystko. Przyczyna tego jest prosta, telewizją sterują większe siły i grube ryby – to oni decydują co widz dostanie a co nie. Alternatywa – Internet, który jest medium gdzie KAŻDY Z NAS przekazuje innym informacje i poglądy bez ograniczeń i cenzury. Co więcej, w internecie możesz dostać KAŻDY typ informacji jaki szukasz, możesz zgłębić go tak bardzo jak chcesz i nawet poznać opinie tysięcy innych ludzi na ten sam temat. Na tej podstawie możesz weryfikować czy źródło i informacje są wiarygodne czy nie.


Tv jest pasywne
Oglądając pudło jesteś karmiony jak pies. Dają Ci tylko to co chcą i kiedy chcą, jedyną opcję jaką masz jest czekanie i branie tego co jest dostępne. Pies też czeka i je tylko to co mu da właściciel, a gdy właściciel będzie go głodził, to pies zje nawet *****. Kontrastując Tv z internetem – W internecie jesteś AKTYWNY – sam wybierasz i szukasz informacji które Cię interesują i nie jesteś zdany na nikogo łaskę.



Priorytetem Tv nie jest informowanie ludzi (wbrew pozorom)
Głównym priorytetem każdej telewizji (publicznej i prywatnej) jest robienie pieniędzy oraz dla telewizji publicznej - manipulacja społeczeństwem zgodnie z polityką państwa. Od początku istnienia telewizji państwo kontrolowało nadawanie i manipulowało ludźmi, to czemu miałoby nagle przestać ? Przecież to świetne i tak naprawdę jedyne narzędzie, gdzie rząd może komunikować się z obywatelem który biernie słucha, który nie ma porównania i jeszcze wierzy, że to co mu się tam mówi jest czystą prawdą – zobacz wokoło siebie, ile osób głosi prawdy usłyszane w Tv, gdzie tak naprawdę nie ma pewności że to co tam mówią jest prawdą. Robienie pieniędzy można im wybaczyć, bo muszą się utrzymywać, ale zwróć uwagę na to, jaki proces tkwi za tym że muszą zarabiać. Zarabiają tylko popularne programy, a to co popularne przeważnie jest bezwartościowe (np. big brother, taniec z gwiazdami, seriale – co te programy wnoszą do Twojego życia?) a z racji tego że trzeba zarabiać, to czas antenowy jest wypełniony tylko takim programami.

Oczywiście są też programy edukacyjne, ale tylko na prywatnych platformach cyfrowych – nie ma ich w publicznej telewizji – dlaczego ? Bo nie są popularne = nie robią pieniędzy i ciężej za ich pomocą manipulować widzem (choć też nie zawsze) – taki typ programu nie spełnia żadnych celów stacji telewizyjnej.

Co więcej, te programy edukacyjne mają przeważnie tematykę przyrodniczą i nie mają żadnego znaczenia dla naszego życia. Jaką korzyść dla spełniania Twoich marzeń i życiowych celów ma posiadanie wiedzy na temat, jak poluje tygrys na antylopę w afryce albo jak często węże zrzucają skórę ? Nawet programy historyczne są w praktyce nic nie warte - ile pieniędzy zarobisz stosując wiedzę o tym jaką taktykę zastosował Napoleon w bitwie pod Ulm ?



Tv daje Ci to, co nie ma znaczenia dla Twojego życia
Czego tak naprawdę ludzie szukają w telewizji ?



Wiadomości/Informacje – Przecież te dzienniki i informacje są bezużyteczne - ciągle gadają o tym ile to osób zginęło w wypadkach samochodowych, że znowu jakiś polityk sądzi się z innym o zniesławienie, ostatnio mało nie padłem ze śmiechu jak nakręcili przebiśniegi i pokazywali je przez minute mówiąc że idzie wiosna – po czym powiedzieli że wcale nie wiadomo czy przyjdzie bo luty i marzec są zmienne (widzisz tu jakąś logikę? A może raczej ogłupianie ludzi ? )

Obejrzyj jakiś dziennik albo wiadomości i zastanów się, czy jakaś z informacji które Ci tam dają ma wpływ na Twoje życie – nie znajdziesz takiej. Jeżeli np. mówią że spadł samolot i zginęło 100 osób, to co to ma wspólnego z Tobą? Zginęli i tyle, każdy z nas kiedyś i jakoś umrze. Umierają z głodu ludzie w afryce? Umierali już przedtem i umierać będą - co to ma do Ciebie? Wiadomości i informacje są TOKSYCZNE dla człowieka- faszerują nas tylko złymi wiadomościami, tylko złymi nowinami, tragediami – dlaczego ? Bo to jest popularne – ludzie lubią oglądać tragedie innych.

Jedyną pożyteczną wiadomością jaką CZASEM dadzą, to wiadomości o nowo wprowadzonych ustawach, czy prawach – to jest informacja a nie pieprzenie– mówię czasem, bo głównie to zajmują się roztrząsaniem, która partia będzie blokowała przejście jakiegoś prawa a która nie – tak naprawdę to i tak nie mamy wpływu na to czy jakaś ustawa przejdzie czy nie, więc po co się tym interesować – politycy mają na to wpływ (co prawda my ich wybraliśmy, ale właśnie w tym momencie skończyła się nam kontrola i możliwość wpływania). Ustawy zmieniają się na porządku dziennym – a jak często słyszysz o nich w wiadomościach ?



Rozrywka - To jest jedyna rozsądna rola jaką może pełnić telewizja. Możesz sobie włączyć jakiś teleturniej, kabaret, albo oglądnąć film. Tylko wiesz co ? To też jest głupota. Jaki sens ma oglądanie filmu o tym jak Arnold Schwarzenegger rozwala ludziom łby z pistoletu, jaki sens ma oglądanie kto wygra koło fortuny ? Czy nie lepiej poświęcić czas który siedziałbyś przed tym pudłem na rozwój samego siebie w stronę, która pozwoli Ci osiągnąć to co oglądasz? np. zamiast oglądać kto wygra milionerów, zajmij się edukacją i tworzeniem planu biznesu który da Ci ten milion. Zamiast oglądać randkę w ciemno, idź na ulicę, do klubu albo zapisz się na portal randkowy i szukaj miłości. W końcu, zamiast oglądać programy o egzotycznych krajach, zajmij się tworzeniem czegoś co pozwoli Ci je samemu odwiedzić...poczuć zapach powietrza...dotknąć piasku...poczuć tamtejsze słońce i deszcz...a nie tylko widzieć je przez szklane pudło.



W Tv nie ma praktycznej edukacji – Co by Ci wystarczyło żeby być szczęśliwym w życiu ? Oto co by mi wystarczyło:

Pieniądze – taka wolność finansowa która pozwoli mi robić cokolwiek zapragnę i kupić cokolwiek zapragnę
Miłość – ja rozumiem miłość trochę inaczej niż jest to przyjęte w ogólnym rozumieniu, ale o tym w innym artykule. Zresztą moja „miłość” jest tak samo ważna dla mnie, co „Twoja miłość” dla Ciebie. Różne a tak podobne, nieprawdaż ?
Zdrowie

I to tyle – potrzeba Ci czegoś więcej ? Może jeszcze dorzucisz przyjaźń... i wszystko. A teraz odpowiedz mi, czy przez te długie godziny oglądania tego pudła, nauczyłeś się czegoś co pozwoli Ci osiągnąć te komponenty szczęścia?



Pieniądz ? Jedyne czego telewizor uczy o pieniądzach, to jak znaleźć pracę i na jakie iść studia żeby znaleźć dobrą pracę. A teraz odpowiedz mi - ile osób które „pracują u kogoś” może sobie kupić nowy dom na majorce, jaguara i ferrari za jednym razem i to za gotówkę? Żaden. Prawda jest taka, jeżeli chcesz mieć taką fortunę, a na pewno chcesz, to musisz pracować dla siebie- musisz robić biznes i zatrudniać innych ludzi żeby pracowali dla Ciebie. Czy telewizor nauczył Cię chociaż jednej rzeczy o biznesie ? Aż mi się serce kraja, jak dają w wiadomościach „ZŁOTE RADY” jak ulokować swoje pieniądze na jakiś funduszach emerytalnych i lokatach – gdzie banki w których lokujesz kasę, obracają nią i robią z niej jeszcze większą kasę – odsetki które dostajesz to tylko mały procent tych pieniędzy. Widzisz? Uczą Cię że „mądre” jest danie komuś pieniędzy żeby nimi obrócił i żeby dał Ci tylko małą część zysku, zamiast UCZYĆ CIĘ JAK SAMEMU TO ZROBIĆ i zgarnąć 100% tego, co są w stanie wypracować Twoje pieniądze. Widzisz jak telewizor ogłupia ludzi, mówiąc im że coś jest mądre, gdy tak naprawdę jest debilizmem ?



Miłość ? Telewizja lansuje przekonanie, że prawdziwa miłość odnajdzie Cię sama – wierzysz w to ? Jeżeli tak, to wierzysz w teorię, że nie musisz nic robić bo to samo Cię odnajdzie tak ? (to jest teoria o telewizyjnej miłości sprowadzona do ogółu). A zdarzyło Ci się poznać jakąś nową osobę leżąc w łóżku i nie wychodząc z domu ? (Nawet użycie internetu do poznania kogoś nowego to już wysiłek i czynność) Życie to nie film telewizyjny, gdzie wszystko się dzieje samo, z przypadku i z przeznaczenia. Chcesz miłości ? Szukaj jej, zacznij rozmawiać z płcią przeciwną, poznawaj setki nowych ludzi - wtedy zwiększasz szansę na to że poznasz kogoś kto Ci będzie odpowiadał.

Zdrowie ? Ok, tutaj w telewizji jest trochę lepiej powiesz ? Przecież mają programy propagujące zdrowie nie? Mają... ale zobacz o ile więcej jest programów które WMAWIAJĄ CI na co zachorujesz jak będziesz np. jadł fast food. Jak często zdarza Ci się, że po obejrzeniu takich programów zaczynasz się zastanawiać- „czy ja nie jestem chory na to przypadkiem? Przecież mogłem nie wiedzieć o tym... o chyba coś zacząłem czuć tu w brzuchu.. .może to ta choroba” .

Prosty przykład – mówią wszędzie żeby nie palić papierosów bo zachorujesz na raka – TO JEST NEGATYWNA SUGESTIA. Akceptując ją przyjmujesz, że będziesz chory na raka jeżeli jesteś palaczem (jeżeli nie, to też – na pewno słyszałeś że bierne palenie też powoduje raka). Niby prozdrowotne - „nie pal bo dostaniesz raka” a jednak działa destrukcyjnie. A co się stanie jeżeli będą Cię faszerować takimi sugestiami wszędzie – na bilbordach, reklamach, programach, paczkach papierosów ?

Jakbyś nie wiedział, to palacze którzy żyli w czasach, gdy nie było mass mediów chorowali na raka rzadziej. Ja nie twierdzę że palenie nie powoduje raka, być może tak, ale ta cała otoczka medialna powoduje go bardziej niż one same. Ludzka podświadomość nie rozróżnia czy sugestia jest pozytywna czy negatywna – wystarczy że jest często powtarzana i automatycznie staje się prawdziwa. Twoja podświadomość „myśli” że skoro coś się powtarza często, to tego chcesz. O podświadomości też w innym artykule ;)

Podsumowując... czy telewizor nauczył Cię czegoś, co PRZYDA CI SIĘ PRAKTYCZNIE w osiąganiu celów i marzeń ? W osiąganiu pieniędzy, miłości i zdrowia ?

(Ostatnio widziałem, że zaczęli nadawać rządowe programy o tym jak zakładać firmę – nie dlatego że chcą dla Ciebie lepiej bo jakoś wcześniej tego nie robili – robią to, bo ludzie masowo wyjeżdżają i gospodarka padnie na pysk jeżeli jakoś ich nie zatrzymają. Poza tym, założysz firmę i co dalej ? (Znowu uczą ludzi wykonywać czynność a nie myśleć)



Telewizja jest przesiąknięta negatywnymi sugestiami

Zobacz, większość rzeczy które lecą w telewizji jest negatywne i negatywnie nastawia Cię do świata i ludzi. Np. brutalne filmy (sam czasem oglądam, nie będę kłamał że nie) dają Ci brutalne sugestie (dlatego np. zabrania się dzieciom oglądać brutalnych filmów) które wypełniają Cię agresją, a każda nagromadzona agresja MUSI BYĆ WYŁADOWANA w jakiś sposób. Nie wiem jak jest u kobiet, ale np. mężczyźni wiedzą że są filmy, po których oglądnięciu ma się ochotę wyjść na ulicę i „najebać” komuś ... potem takie rzeczy dzieją się naprawdę. Nie mówię żeby w ogóle zaprzestać oglądać takich filmów, ale chcę Ci pokazać że to wszystko działa na Twoją podświadomość w jakimś stopniu – u jednych większym, u drugich mniejszym – ale zawsze negatywnym.

Drugim przykładem mogą być seriale i telenowele. Czy zastanawiałeś się kiedyś co tak naprawdę przyciąga ludzi do seriali ? Przyciąga ich to, że mogą się utożsamić z problemami bohaterów. Właśnie! Z PROBLEMAMI. Zobacz że w typowym polskim serialu, są tylko problemy, mało jest sukcesów, pięknego, wolnego i swobodnego życia.

Typowy człowiek woli oglądać problemy innych ( powiedzieć sobie „ja też tak mam i nie jestem przynajmniej sam - skoro to jest w Tv to inni też tak pewnie mają”, albo lepiej „oni maja gorzej niż ja „ - co powoduje że czujesz się lepiej) niż oglądać piękno, radość i wolność. Prosty przykład, co za frajda oglądać życie wolnego człowieka... za to życie skazanego na śmierć, który żyje w ciasnej więziennej celi, którego bija, przypalają ogniem i obcinają palca (scena z prison break ).. to się ogląda nie ?

Dla większości ludzi byłoby czymś nudnym oglądać serial o milionerach którzy robią coś czego oni nie mogą, dlatego wolą oglądać „zwykłych ludzi”, którzy mają problemy finansowe, miłosne i ledwo wiążą koniec z końcem. I zamiast chęci do zostania przysłowiowym milionerem, wolą katować się pesymistycznym filmem, który utwierdza i pogrąża ich jeszcze bardziej, że ta mizerna sytuacja w której są nie jest taka straszna – że da się wytrzymać.

Teleturnieje, loterie, konkursy – Pieniądze są najważniejsze z podstawowych dóbr jakie człowiek potrzebuje (nie tyle pieniądze, co to co możesz za nie dostać). Wszyscy ich pragną, tyle że wielu mówi że nie – bzdura. Zauważ, że Ci co najbardziej obrażają ludzi bogatych albo mówią że jesteś materialistą (przyjęło się że to jest negatywne określenie, gdzie ja uważam że to TYLKO określenie , bez negatywu albo pozytywu - tak jakbym Ci powiedział jaki masz kolor butów) to Ci właśnie ludzie najczęściej grają w totolotka, dzwonią na audiotele i do tych debilnych programów gdzie ostanie 10 sekund na telefon trwa 20 minut.

Tak, Ci właśnie ludzie chcą wygrać olbrzymie pieniądze a telewizja wmawia im że to jest możliwe. Z jednej strony jest to możliwe, ale z drugiej strony matematycznie ujemne (to pewnie nie jest poprawny matematycznie termin) – czyli że statystycznie włożysz więcej niż wygrasz – i tak musi być, bo inaczej twórcy tych programów i konkursów by nie zarabiali. To szklane pudło (a konkretnie ludzie którzy je wykorzystują w ten sposób) wmawiają Ci że jeżeli zadzwonisz albo zagrasz, że jeżeli będziesz miał trochę wiary i szczęścia, to wygrasz fortunę Zamiast poświęcać czas i pieniądze na tworzenie biznesu który Ci przyniesie wymarzoną kasę, to zdajesz się na statystykę która JEST PRZECIWKO TOBIE – z tym nie wygrasz.

Wiadomości/Informacje- tak jak już wspomniałem wcześniej, w wiadomościach słyszy się przeważnie o samych negatywach! Wojny, śmierć niepowodzenia, kłótnie, groźby – to napędza media a tym samym powoduje że Ty czujesz się źle. Ile razy miałeś tak, że poczułeś się tragicznie, po tym jak pokazali Ci dzieci w afryce które głodują i umierają – wystarczy że sobie teraz wyobrazisz taki obraz, a od razu się gorzej poczujesz ... a tak naprawdę NIE MASZ NA TO WPŁYWU i to NIE JEST CZĘŚĆ TWOJEGO ŻYCIA – a skoro tak, to czemu masz pozwalać sobie na złe samopoczucie spowodowane czymś, czego tak naprawdę nie ma w Twoim życiu ?

Gdybym chciał Ci powiedzieć przykre słowa albo bić Cię żeby sprawić Ci ból i pogorszyć samopoczucie, to byś powiedział NIE prawda ? To czemu jeszcze nie mówisz NIE do tych którzy Ci jawnie robią krzywdę i psują Ci samopoczucie serwując przez telewizor tony tragicznych informacji które NIE MAJĄ NIC Z TOBĄ WSPÓLNEGO?




Telewizja jest dla ludzi którzy nie mają własnego życia
To może Cię urazić jeżeli oglądasz telewizję, ale to jedyny sposób żebyś zrozumiał. To co leci w telewizji nie ma prawie żadnego wpływu na Twoje losy – jeżeli oglądasz telewizor to znaczy, że nie masz własnego życia – to co tam leci jest o innych – o jakichś popularnych ludziach którzy są politykami, aktorami. Zamiast oglądać to co oni robią, zrób coś ze sobą, stań się popularny a wtedy to o Tobie będą mówić – wtedy to Twoje losy staną się karmą dla psów przed Tv.

Podsumowując, szklane pudło jest strasznym pożeraczem czasu i nie daje nic w zamian. Wszystko to co w nim jest, możesz znaleźć szybko w internecie- tylko tak naprawdę po co tego szukać skoro to jest bezużyteczne?

Ludzie oglądają telewizje i narzekają że nie mają tych samochodów i pieniędzy jakie tam pokazują – nie mają bo zamiast robić coś w tym kierunku, to siedzą wgapieni w szkło i narzekają.


Czy przestaniesz oglądać telewizor, czy już go nie oglądasz czy może będziesz go dalej oglądał, to będzie Twoja decyzja i mam nadzieję że będzie ona dobra dla Ciebie. Całe powyższe, jest tym co ja o tym myślę. Tak czy owak czekam na sugestie i komentarze.

PS Pamiętam jak w podstawówce śmialiśmy się w klasie z kolegi, który powiedział że nie ma w domu telewizora; mówił że jego rodzice powiedzieli, że telewizor nie jest im potrzebny. I mieli rację.




www.DrugaDroga.com
Rozwój Osobisty I Filozofia Tylko Dla Inteligentnych



Prawa Autorskie: Artykuł Jest Własnością Intelektualną Autora. Możesz udostępniać i powielać ten artykuł TYLKO jeżeli:

1) Powielasz artykuł w NIEZMIENIONEJ formie

2) Zakaz używania moich tekstów do celów komercyjnych

3) Umieścisz następujące informacje o autorze tego artykulu na początku i na końcu tekstu:

Autorem tego artykułu jest:

www.DrugaDroga.com - Rozwój Osobisty I Filozofia Tylko Dla Inteligentnych (link musi być klikalny i aktywny)

Bardzo chętnie dzielę się wiedzą i dlatego zezwalam na przekazywanie tego artykułu dalej, ale tylko z uwzględnieniem powyższych warunków -wystarczy że umieścisz adnotację o autorze i link zwrotny . Wszelkie oznaki łamania powyższych zasad będzie skutkowało wyciąganiem konsekwencji prawnych od osób które je łamią - zastanów się dwa razy czy stać Cię na to żeby płacić duże grzywny za kradzież wartości intelektualnej albo na siedzenie w ciasnej celi za taką głupotę.
---

DrugaDroga.com - Rozwój Osobisty I Filozofia Tylko Dla Inteligentnych


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 15 października 2011

Inne spojrzenie

Bogata Kobieta

Autorem artykułu jest Michał Batorowicz



Po lekturze książki "Bogata Kobieta" zmieniłam całkiem nastawienie i spojrzenie na swoje życie. Dostrzegłam wiele błędów myślenia, które popełniałam. Jak wiele z nas trzymałam się stereotypów, które wpaja się nam już od małego. Warto to sobie uświadomić. Warto uczyć się i zmieniać swoje życie. Wziąć...
Po lekturze książki "Bogata Kobieta" zmieniłam całkiem nastawienie i spojrzenie na swoje życie. Dostrzegłam wiele błędów myślenia, które popełniałam. Jak wiele z nas trzymałam się stereotypów, które wpaja się nam już od małego. Warto to sobie uświadomić. Warto uczyć się i zmieniać swoje życie. Wziąć je w swoje ręce. I dążyć do osiągnięcia szczęścia, wolności i niezależności finansowej. Naprawdę wszystkim tego życzę. Aby dostrzegli, jaki mają wpływ na swoje życie. I dlatego chcę się z Tobą podzielić tym, co sama już wiem. Ciągle się uczę, ciągle czytam i dowiaduje się więcej, ale gwarantuję Ci, że po przeczytaniu książki „Bogata kobieta” Kim Kiyosaki zmieni się i Twoje życie, jeśli tylko wykażesz odrobinę chęci i zrozumiesz, że warto mieć kontrolę nad swoim życiem oraz że warto być niezależną finansowo i nie martwić się o jutro :)

Dlatego postanowiłam opisać w skrócie to, co Kim Kiyosaki zawarła w swojej książce. Przedstawię Ci pokrótce na czym to polega. Może tak zachęcę Cię do zainteresowania się tym głębiej.


„Życie przynosi nam wszystkim nieoczekiwane i niespodziewane wyzwania. Ta książka pokaże Ci, w jaki sposób możesz polegać na sobie samej w obliczu jakiegokolwiek wyzwania. Bez względu na to, skąd pochodzisz, jakie masz wykształcenie, ile masz obecnie pieniędzy czy jaką masz wymówkę, książka ta pokaże Ci, jakiej odwagi potrzebujesz, żeby zmienić swoje życie”.


Przedmowy do jej książki napisali jej mąż Robert Kiyosaki i jej wieloletnia przyjaciółka i partnerka w biznesie Sharon Lechter. To właśnie we trójkę stworzyli firmę Rich Dad, która odniosła niesamowity sukces (więcej o Rich Dad na stronie www) Kim nauczyła się inwestowania od swojego męża. Robert w przedmowie pisze: „Jeśli chodzi o inwestowanie, to jedynie nauczyłem ją (Kim) tego, czego mnie nauczył bogaty ojciec. Dzisiaj jest o wiele lepszym inwestorem niż ja. Przygotowuje transakcje o wiele większe niż te, które ja dotąd przeprowadziłem. Jest kobietą, która zawdzięcza wszystko samej sobie. Jest bogatą kobietą”.

Kim w książce uczy Cię jak zacząć inwestować. Zrobiła to sprytnie i ciekawie na przykładzie spotkań ze swoimi przyjaciółkami. Opisuje jak po trzydziestu latach spotyka się z nimi i jak próbuje zachęcić je do zmiany życia. Sprawia to, że książkę czyta się naprawdę łatwo i przyjemnie, nie jest to kolejny „podręcznik” z ciężkimi i niezrozumiałymi terminami. Można wczuć się w postać którejś z kobiet opisywanych przez Kim.

We wstępie Kim tłumaczy dlaczego kieruje książkę tylko do kobiet. Jej pasją jest zachęcanie pań do zdobycia finansowej niezależności. Wierzy, że kluczem do wolności kobiet jest w pierwszej kolejności zdobycie finansowej wolności. Mówi, że ona sama nie znosi, kiedy ktoś mówi jej, co ma robić. Dlatego warto zacząć inwestować, żeby móc kierować swoim życiem. Kim podkreśla, jak ważne jest to, by być przygotowanym na wszelką ewentualność, że istotne jest zdanie sobie sprawy z tego, od kogo zależna jest Twoja finansowa przyszłość. Wylicza wymówki, którymi zasłaniają się kobiety, tłumacząc dlaczego wolą nie inwestować. „Mój mąż się o mnie zatroszczy” „zbyt ciężko pracuje” „nie mam czasu” „nie mam pieniędzy” „nie jestem wystarczająco mądra” i wiele, wiele innych. Ale czy tak naprawdę mężczyzna, rodzina, firma lub rząd mogą zapewnić Ci byt w przyszłości.............? Ja, tak samo jak Kim, uważam, że nie. Nie warto na to liczyć. Kim namawia do podjęcia decyzji: finansowa niezależność czy finansowa zależność. To świadomy wybór każdej z nas. Przejmując kontrolę nad swoją finansową przyszłością, zdobywasz wolność, która sprawi, że będziesz tym, kim chcesz być.

Pozdrawiam
Magdalena Batorowicz
---

Więcej artykułów na stronie
http://esencjazycia.blogspot.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 14 października 2011

Wiesz Rozum... tak sobie myślę, że fajnie było by dziś zasnąć i obudzić się w piątek, nie? (Serce)





Ważne, by mieć otwarty umysł, ale nie na tyle otwarty żeby wypadł.



"It's important to keep an open mind,
but not so open that your brains fall out."
J. Needleman.

Nie potrzebujesz nikogo żeby uczynił Cię wyjątkową, jesteś i zawsze będziesz wyjątkowa.

Autorem artykułu jest Jacek Baraniecki



Prowokujemy sprzeczki, żeby pokazać kto tu rządzi, opowiadamy o swoich miłosnych podbojach, niezwykłych eskapadach, czadowych imprezach, niezwykłych zdolnościach negocjatorskich przy wypisywaniu mandatu, udanych inwestycjach, nowo wybudowanym domu, ostrości 50 calowej plazmy a wszystko to w nadziei że ujrzymy uznanie w oczach innych.

Wsiada z Tobą kumpel do samochodu i jedziesz szybciej niż jechałbyś sam. Jeśli jesteś z dziewczyną w restauracji zostawiasz większy niż zwykle napiwek, jeśli z chłopakami to musisz zagadać do każdej kelnerki. W towarzystwie starasz się żeby to właśnie z twojego dowcipu wszyscy najgłośniej się śmiali. Na parkiecie musisz być najlepszym tancerzem, a w rozmowie zagiąć każdego kto myśli inaczej niż Ty. Wśród koleżanek wciąż niby nieumyślnie licytujesz, która ma najprzystojniejszego faceta i w czyim świecie najwięcej się dzieje. Chłopaki prężą się przed lustrem na siłowni, dziewczyny ubierają wyzywająco tak żeby o nich cały dział w firmie mówił.

Ludzie tak wielką wagę przywiązują do cudzych opinii, pragną uznania, wydaje im się, że to uczyni ich kimś wyjątkowym. Nic bardziej mylnego. Szukanie uznania w oczach innych przynosi frustracje, bo nie jesteśmy w stanie takim uznaniem się nasycić. Twoja wyjątkowość nie pochodzi z uznania innych, ale z faktu, że nigdy na świecie nie było i nie będzie takiej osoby jak Ty. Masz w sobie pakiet umiejętności i zdolności, których nie ma nikt inny, niepowtarzalną osobowość, indywidualny gust i poczucie piękna - to czyni Cię właśnie wyjątkowym. Dlatego tak bezsensownym, zbytecznym i daremnym jest walczenie o uznanie innych, by przez to poczuć się wyjątkowym.

Jeśli uświadomisz sobie tą prawdę nie będziesz miał zżerającej potrzeby udowadniania każdemu swojej wartości. Znajdziesz spokój, radość i szacunek do tego co robisz każdego dnia.

---

Jacek Baraniecki

Odnajdźsiebie.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Ludzie z deszczu, mroku i mgły

Autorem artykułu jest Tadeusz Siwek



O ludziach z deszczu, mroku i mgły usłyszałem kiedyś od mojego Taty, który z uporem godnym lepszej sprawy organizował nasze wspólne wypady w Karkonosze... O tej pięknej i niezwykle poetyckiej opowieści przypomniałem sobie niedawno, kiedy deszczowym i mglistym zmierzchem wracałem górskim szlakiem...

ludzie z deszczu,

mroku i mgły

mierzą w ciszy

Gór Olbrzymich ścieżki

wokół stawu

co pod lodem śpi

w osypiskach kamienistych Śnieżki

Powszechność pojawiania się zjaw, duchów i różnego rodzaju widziadeł znajdowała odbicie w kulturach ludów na długo przedtem, zanim człowiek rozpoczął spisywanie historii i tworzenie literatury. Opowiadania o manifestacjach innego, niewytłumaczalnego i niezrozumiałego, a najczęściej budzącego grozę świata duchów i demonów przekazywane były z pokolenia na pokolenie, budując wierzenia i tradycje, które także dzisiaj znajdować możemy w zwyczajach i obrzędach wielu społeczności. Wśród takich przekazów szczególne miejsce zajmują wierzenia i mitologie społeczeństw izolowanych w sposób naturalny; zamieszkujących od wielu lat miejsca odosobnione i trudno dostępne – rozrzucone na oceanie wyspy, niezbadane dżungle, lub górskie kotliny, których mieszkańcy egzystując w bezpośrednim kontakcie z nieskażoną niczym naturą w typowy jedynie dla siebie sposób rozumieją otaczający ich świat i jego prawa tłumaczone w oparciu o intuicję, wielowiekowe tradycje i wpisane w nie rytuały i obrzędy. ?? Opowieści o ludziach z „deszczu, mroku i mgły” mają u podnóża Karkonoszy i Gór Izerskich rodowód znacznie dłuższy, niż historia turystyki rozwijającej się na tych terenach od względnie niedawna. Pierwsze przekazy o widziadłach pojawiających się na górskich bezdrożach można pewnie przypisać pierwszym znanych penetratorom i eksploratorom Gór Olbrzymich. Ludzi tych, poszukujących cennych minerałów i naturalnych bogactw ukrytych w korytach górskich strumieni i skalnych, trudno dostępnych rozpadlinach ?określano zwykle wspólnym mianem Walonów. Pierwszymi legendarnymi poszukiwaczami złota w Karkonoszach byli prawdopodobnie Kreteńczycy, którzy przybyli w te góry około 2 tysięcy lat temu. Obecności tych starożytnych eksploratorów nie potwierdzają jednak żadne dowody, a opowiadania o złotonośnych karkonoskich strumieniach i skarbach z nich wydobywanych mają postać legend i baśni związanych z bardzo odległą w czasie historią gór. ?Dowody potwierdzające pobyt poszukiwaczy złota i szlachetnych kamieni na terenie Karkonoszy, związane są z Celtami, którzy w III i IV wieku p.n.e. prowadzić mieli swoje prace poszukiwawcze w okolicach dzisiejszego Karpacza. Fakt ten potwierdzać mają zarówno typowe kształty starych szybów górniczych, jak również nazwy zawierające zniekształcone celtyckie określenia oznaczające złoto. ?W czasach nowożytnych pionierami poszukującymi bogactw naturalnych w Karkonoszach byli przybysze z Walonii, którzy przybyli w Góry Olbrzymie już w pierwszej połowie XII wieku. W tym czasie Karkonosze i ich podnóża były terenem prawie niezamieszkałym. Opowieści o demonach i upiorach napotykanych w Karkonoszach i Górach Izerskich, rozpowszechniane najprawdopodobniej przez samych Walonów, miały niewątpliwie na celu odstraszanie wszystkich, którzy mogliby połakomić się na znajdowane i wydobywane w górach skarby.

Suną

w mroku

i w deszczu widziadła

w mokrej skale

złota żyła lśni

nad górami

noc głucha zapadła

stromym żlebem

płynie rzeka mgły

Opowiadania o widmowych wędrowcach wyłaniających się bezszelestnie z przetykanego mgłą mroku szczególna rolę spełniały podczas wojny trzydziestoletniej, kiedy to w góry w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia uciekała ludność okolicznych wiosek przerażona zachłannością i okrucieństwem żołnierzy. Widziadła napotkać można było w na terenie całych Karkonoszy i Gór Izerskich. Świadkowie takich spotkań opowiadali o tym, jak z mgły i deszczu spowijających górską ścieżkę wyłaniał się sunący bezszelestnie korowód dziwacznie ubranych postaci. Milczący wędrowcy owinięci w okapturzone ni to opończe, ni to habity przechodzili w ciszy obok napotkanego człowieka, a kiedy ten w chwilę później odwracał wzrok, na szlaku nie było już nikogo. ?Spotkanie ludzi z ”deszczu, mroku i mgły” stanowiło zazwyczaj wyraźne ostrzeżenie dla spóźnionego w wędrówce po górach człowieka. Przestrogę przed niebezpieczeństwami, których zwykle wiele czaiło się na ścieżkach Karkonoszy. Wielu z tych, którzy ostrzeżenie to zlekceważyli, ginęło i zostawało w Górach Olbrzymich na zawsze...

Ludzie z deszczu

gdy spotkasz ich kiedyś

nie lekceważ danego ci znaku

zawróć z drogi ? i nie kuś tej biedy

która czeka na ciebie na szlaku

Ludzie z deszczu

mroku i mgły

mierzą w ciszy

Gór Olbrzymich ścieżki

wokół stawu

co pod lodem śpi

w osypiskach kamienistych Śnieżki

 

                                                                                                Tadeusz Siwek   

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Obawiam się, że to nie dla ciebie.

 Czy nie zdarzyło ci się w życiu że pojawiła się myśl, idea, melodia, zapach, smak z dzieciństwa całkowicie zajmująca twój umysł. Trudna do pozbycia, nie dająca "żyć". "Pożerająca" twoje myśli - i jednocześnie dostarczająca ci nowych "smaków". Świat już przestaje być taki sam, jak godzinę temu. Odcień światła się zmienia, ściana budynku zaczyna mieć fakturę, "twój największy wróg" gada po ludzku. Jest coś, co nas kręci. Powoduję, że chcemy żyć. To coś pozostaje - zostawia ślad.

Sam szukam ich i dziele się nimi: